Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/052

Ta strona została uwierzytelniona.
— 52 —

ne w gazę różową haftowaną złotem i srebrem. Bajadery te przy dźwiękach muzyki tańczyły przepięknie rozmaite tańce.
Passepartout zapatrzony w tańce i procesję, szedł, zapominając o tem, że ma wracać na czas oznaczony do swego pana.
Ciekawość zawiodła go dalej, niż potrzeba.
Nakoniec, przypomniał sobie, że ma wracać do hotelu, gdy naraz znalazł się przed pagodą Malebar Hill i postanowił na swoje nieszczęście zwiedzić ją.
Nie zważał na to, a i nie wiedział, że wstęp do świątyń induskich jest dla chrześcijan wzbroniony i że nawet wierzący nie mogą wejść do pagody, nie zdjąwszy wpierw obuwia przy drzwiach.
Rząd angielski, szanując religję swych mieszkańców, karze surowo przestępców tego prawa.
Passepartout, wszedłszy do pagody, podziwiał rzeźby i upiększenia, i nie zauważył, jak znienacka napadło nań trzech indyjskich kapłanów, którzy zdarli mu z nóg buty i pończochy i zaczęli go bić, wydając przy tem dzikie okrzyki. Francuz, zgrabny i wyćwiczony w gimnastyce, zerwał się z podłogi, jednem uderzeniem pięści i nogi przewrócił dwóch przeciwników, którzy zaplątali się w długie swe szaty i, pędząc co sił do wrót świątyni, uciekł przed