Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/084

Ta strona została uwierzytelniona.
— 84 —

Przyłożono pochodnię do stosu nasyconego olejkami i natychmiast zaczął się on palić.
Tejże chwili brygadjer i przewodnik wstrzymali Fogga, który w szlachetnym szale, kierował się ku stosowi...
Ale Filip Fogg odepchnął ich i chciał pędzić na ratunek, gdy naraz scena wzięła inny obrót.
Podniósł się krzyk przerażenia. Cały tłum padł na ziemię ze strachu.
Stary rajah nie był umarłym. Podniósł się jak widmo, wziął młodą swą żonę w objęcia, zeszedł ze stosu straszliwy w otoczeniu buchających płomieni. Fakirzy, straż, kapłani, zdjęci panicznym strachem, leżeli twarzą do ziemi, nie śmiąc oczu podnieść na podobny cud.
Ofiara nie ciężyła widocznie, bo postać fantastyczna unosząca w płomieniach nieszczęśliwą z ogromną szybkością zeszła ze stosu i jak dziecko uniosła ponad głową uśpioną kobietę.
Podróżni nasi stanęli w miejscu osłupieni. Pars pochylił głowę. Zmartwychwstały przypadł do miejsca, gdzie stał Fogg i rzekł głosem wyraźnym:
— Uciekajmy...
Byłto Passepartout, ktory podpełzł do stosu podczas, gdy dym go otoczył. Byłto Passe-