Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/090

Ta strona została uwierzytelniona.
— 90 —

twe poświęcenie. Czy chcesz tego słonia? Jest on twoim.
Oczy przewodnika zabłysły.
— Ależ to majątek, co mi pan daje? — zawołał.
— Przyjmij to, przewodniku, — odpowiedział Fogg, — i to nie ty, ale ja będę jeszcze twoim dłużnikiem.
— Do widzenia! — zawołał Passepartout — Bierz przyjacielu! Kiuni jest dzielnem i szlachetnem zwierzęciem.
I podchodząc do słonia podał mu kawałek cukru, mówiąc:
— Weź to, Kiuni, weź, weź!
Słoń wydał jakby pomruk zadowolenia.
Potem złapał trąbą za pas Passepartout i uniósł go, aż na sam wierzchołek głowy.
Passepartout, nie przerażony tem bynajmniej, pogłaskał zwierzę, które delikatnie postawiło go na ziemi.
W kika minut potem, Filip Fogg, brygadjer i Passepartout, zasiedli w wagonie, wyszukawszy wprzód najlepszego miejsca dla pani Andy. Poczem całą siłą pary wyruszyli do Benares.
Ośmdziesiąt mil conajmniej oddzielało miasto Allahabad od Benares, pomimo to przebiegli całą drogę w dwie godziny.