Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/105

Ta strona została uwierzytelniona.
— 105 —

Wciąż czuwał nad tem, żeby pani Andzie nie zbywało na niczem, a o zwykłej godzinie przychodził na pogawędkę, a raczej na wsłuchiwanie się w to, o czem mówiła.
Spełniał wszelkie obowiązki grzeczności i uprzejmości, jak automat, dobierając wyuczonych ruchów.
Pani Anda nie wiedziała, co o tem myśleć, ale Passepartout powiedział jej coś niecoś o ekscentrycznem usposobieniu swego pana. Zaznajomił ją z planem podróży naokoło świata, z zakładem przez niego zrobionym. Młoda kobieta uśmiechała się, słuchając opowiadań o Foggu, ale jednocześnie patrzała na niego z wdzięcznością i ogromnym szacunkiem.
Pani Anda potwierdziła to, co opowiadał o niej przewodnik.
Pochodziła ona z tej rasy, która zajmuje pierwsze miejsce wśród innych plemion.
Wielu kupców porobiło ogromne interesy na handlu bawełną i jeden z nich był krewnym młodej kobiety.
Drugi miał się znajdować w Hong Kongu, do niego to właśnie miała się schronić. Czy znajdzie go tam? nie wiedziała. Ale pan Fogg zapewnił ją, że wszystko pójdzie dobrze, a słowom jego ufała.