Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/114

Ta strona została uwierzytelniona.
— 114 —

Passepartout był bardzo szczęśliwym, mogąc ofiarować owoce pani Andzie, która podziękowała mu z wielkim wdziękiem.
O godzinie jedenastej Rangun, zaopatrzywszy się w węgiel, wyruszył w drogę, a w kilka godzin potem pasażerowie stracili z oczu wysokie góry Malakki, których lasy, obfitują w najpięknięjsze tygrysy na świecie.
Tysiąc trzysta mil oddziela Singapur od Hong Kongu, małego terytorjum angielskiego od strony chińskiej.
Panu Fogg chodziło o to, żeby w przeciągu sześciu dni odbyć tę drogę, gdyż 6 listopada miał odejść parowiec do Jokohamy, jednego z najpiękniejszych portów Japonji. Rangun był bardzo obciążony. Wielu pasażerów przybyło do Singapur. Byli między nimi Indusi, Ceylończycy, Chińczycy, Malajczycy, Portugalczycy.
Pogoda, dotąd sprzyjająca, zepsuła się nagle. Wiatr dął gwałtownie, ale parowiec ze zdwojoną siłą pędził po falach i w ten sposób dopłynął szczęśliwie i szybko do brzegów Annamu i Kochinchiny!
Zła pogoda i silne kołysanie się na falach było tylko dla pasażerów niedogodne, wielu chorowało na mdłości morskie, wielu czuło się zmęczonymi i odpoczywało w kajutach.