Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/119

Ta strona została uwierzytelniona.
— 119 —

i robił dobrze, bo gdyby Passepartout odgadł powód zadowolenia agenta, źle byłoby z nim napewno.
Passepartout przez cały czas niepogody przebywał na pomoście Ranguna. Nie był on w stanie pozostać na dole, chciał wciąż pomagać walczącym przeciw żywiołowi.
Czwartego listopada burza ucichła. Wiatr przeszedł na południe i stał się dla parowca pomyślnym. Passepartout poweselał natychmiast, a Rangun puścił się z podwojoną szybkością.
Ale trudno było naprawić czas utracony i dopiero 6-go listopada ukazał się ląd.
Było to 24 godzin opóźnienia i wyjazd do Jokohamy nie mógł być urzeczywistniony.
O godzinie 6-ej przybito do brzegów i skierowano się tamtędy do portu Hong Kongu.
Pan Fogg spytał pilota, czy wyjedzie statek z Hong Kongo do Jokohamy?
— Jutro rano, — odpowiedziano.
— Ach! — odrzekł na to pan Fogg, nie okazując żadnego zdziwienia.
Passepartout chciał się rzucić z radości na szyję pilota, Fix zaś był gotowy go zadusić ze złości.
— Jak się ten statek nazywa? — spytał Fogg.