Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/134

Ta strona została uwierzytelniona.
— 134 —

z Hong Kongo dopiero nazajutrz rano, nie przygotowywał się do wyjazdu. Passepartout na dzwonek pana Fogga nie zjawił się wcale.
Co myślał dżentelmen, nie znalazłszy swego służącego, o tem nie wiedział nikt.
Pan Fogg wziął walizkę i poszedł szukać powozu.
Była godzina ósma, kiedy powóz zajechał przed hotel i kiedy pani Anda z panem Fogg zeszli na dół.
W pół godziny potem podróżni wysiedli nad brzegiem morza i dowiedzieli się, że parowiec odjechał poprzedniego dnia wieczorem.
Pan Fogg, który liczył niezawodnie na to, że znajdzie tu i parowiec i służącego, zawiódł się bardzo. Ale ani odrobiny zniecierpliwienia nie ukazało się na twarzy podróżnika, gdy zaś pani Anda patrzała na niego z niepokojem, rzekł:
— To wypadek tylko, proszę pani, nic więcej!
W tej chwili osobnik jakiś, który obserwował pana Fogga z zainteresowaniem, zbliżył się do niego. Był to inspektor policji Fix, który ukłonił mu się i rzekł:
— Czy przypadkiem nie jest pan jednym z pasażerów, wczoraj przybyłych na Rangunie?