Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/138

Ta strona została uwierzytelniona.
— 138 —

w Jokohamie, aby wyjechać parowcem do San Francisko.
— Żałuję mocno, — rzekł — ale jest to niemożliwe.
— Ofiaruję panu sto funtów za dzień i nagrodę dwustu funtów, jeśli przybędę na czas.
— Czy to na serjo? — spytał marynarz.
— Zupełnie serjo, — odpowiedział pan Fogg.
Marynarz odszedł na bok. Obejrzał morze, w rozterce pomiędzy chęcią zdobycia olbrzymiej sumy, a obawą zaryzykowania swego statku.
Fix był w śmiertelnej obawie.
Tymczasem pan Fogg zwrócił się do pani Andy.
— Czy nie boi się pani?
— Z panem niczego się nie boję.
Marynarz wrócił znów do pana Fogga i obracał kapelusz w ręku.
— A więc, panie marynarzu? — pytał Fogg.
— Nie mogę, proszę pana narażać ani swoich ludzi, ani siebie, ani pana, biorąc statek o dwudziestu tonnach zaledwie i o tej porze roku.