Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/146

Ta strona została uwierzytelniona.
— 146 —

— Nie zaszkodzi nam tajfun południowy, jeśli zawieje z pomyślnej strony.
— Jeśli pan tak uważa, nie mam nic do nadmienienia.
Przeczucia marynarza sprawdziły się. W innej porze roku tajfun mógł być niebezpieczny, jednak w porze zimowej mógł przejść bez wielkiego hałasu i strat.
Marynarz przedsięwziął środki przeciw temu szkodnikowi, kazał przymocować żagle, jeden tylko żagiel trójkolorowy rozwiewał się nad barką.
John Bunsby poprosił pasażerów, żeby zeszli do kajut, ale wszyscy woleli zostać na pomoście.
Koło ósmej spadła straszliwa ulewa z wichrem. Barka podniesiona została, jak piórko do góry, poczem unoszona wichrem, gnała na północ. Żadna lokomotywa nie dorównałaby jej w szybkości.
Parę razy groziło jej porwanie przez fale i zatopienie w głębi morza, ale zawsze umiejętne pchnięcie marynarza w porę oddalało katastrofę.
Fix klął ciągle i wyrzekał, ale pani Anda, zapatrzona w spokój pana Fogga, nie bała się również i okazała się godną jego towarzyszką.