Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/158

Ta strona została uwierzytelniona.
— 158 —

— Czy jest pan wesołego usposobienia?
— O tak, zwłaszcza kiedy odchodzę od stołu.
— A umiesz pan śpiewać?
— Umiem — odpowiedział Passepartout.
A więc przyjmuję pana.
Passepartout nakoniec znalazł zajęcie.
Zaangażowany był do wszelkich sztuk w sławnej japońskiej trupie.
Nie było to dla niego zaszczytne, ale za ośm dni zapewniony miał wyjazd do San Francisko.
O godzinie trzeciej rozpocząć się miało widowisko, złożone z długonosych.
Naturalnie, Passepartout nie potrafiłby niczego teraz wykonać samodzielnie, gdyż czasu nie starczyło na przygotowanie, ale miał być podporą długonosych. Na jego to silnych barkach miały się oprzeć długonose istoty i w ten sposób utworzyć jakby grono winogron.
Zaczęły już grać trąby, bębnić bębny, a widzowie zaczęli się gromadzić.
Pełno było w sali Europejczyków, Chińczyków, Japończyków, mężczyzn, kobiet i dzieci. Wszyscy siadali na szerokich ławkach, lub w lożach.
Przedstawienie było takie, jak i we wszystkich cyrkach, ale przyznać trzeba, że