Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/169

Ta strona została uwierzytelniona.
— 169 —

czyby nie zakupić trochę karabinów albo rewolwerów. Słyszał bowiem, że czasem dzicy napadają na pociągi.
Pan Fogg powiedział, że jest to zbyteczne, ale, że może kupić, jeśli sobie tego życzy.
Filip Fogg nie zrobił jeszcze dwustu kroków, kiedy naraz spotkał Fixa, który udał wielkie zdumienie na widok swego znajomego z podróży.
Jak to? jechali razem i nie spotkali się? Teraz wraca do Europy, gdyż ważne interesy go tam wzywają i rad, że będzie miał tak miłe towarzystwo.
Pan Fogg odpowiedział, że zaszczytem będzie dla niego podróżowanie z panem Fixem i tak mówiąc sobie grzeczności, poszli oglądać miasto.
W głównej ulicy posłyszeli jakiś zgiełk, krzyki, wywoływanie dwóch nazwisk. Zrozumieli, że to zebranie.
Odeszli więc na stronę i usiedli na schodkach.
Naraz cały ten tłum rzucił się w ich stronę. Zaczęła się bójka na dobre, latały w powietrzu buciki, kije, zjawiły się nawet w rękach rewolwery.
Pan Fogg, pani Anda i Fix wstali, żeby odejść, ale w tem tłum runął na nich i dostało się im parę ciosów.