Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/171

Ta strona została uwierzytelniona.
— 171 —

spacerować, przejścia z jednego wagonu do innych były zupełnie bezpieczne.
Były tam i wagony restauracyjne i salony i kawiarnie, brakło tylko teatru.
Ale urządzono wkrótce widowisko, które i ten brak zastąpiło w zupełności.
W przejściach krążyli wciąż handlarze książek i pism, zachwalający swój towar i kupcy, sprzedający likiery, cygara, wodę gazową i t. p.
Podróżni wyruszyli ze stacji Okland o godzinie szóstej wieczorem. Była już noc, noc zimna, ciemna, z niebem zasnutem chmurami, zapowiadającemi lada chwila śnieg. Pociąg szedł z niewielką szybkością, rozmawiano w wagonie wesoło, dopóki sen nie skleił oczu podróżnych.
Passepartout siedział obok Fixa, ale nie rozmawiał z nim zupełnie. Od ostatniej rozmowy z nim stosunki ich bardzo ochłodły. Zanikła wzajemna sympatja i zaufanie.
Fix nie zmienił w niczem swego postępowania, ale Passepartout trzymał się zdala od agenta i gardził nim.
W godzinę po wyruszeniu pociągu, spadł śnieg, — śnieg drobny, który nie mógł zaszkodzić szybkości pociągu.
O godzinie ósmej wszedł urzędnik kolejowy i oznajmił, że czas układać się do snu. Był-