Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/182

Ta strona została uwierzytelniona.
— 182 —

Serce ścisnęło się jej boleśnie, kiedy spostrzegła olbrzymią, ordynarną postać Amerykanina, z którym Fogg chciał prędzej, czy później pojedynkować się.
Naturalnie, że tylko zbieg okoliczności sprowadził tu olbrzymiego przeciwnika, ale w każdym razie był on tutaj i trzeba było za wszelką cenę uniemożliwić spotkanie z nim panu Fogg.
Pani Anda, korzystając z drzemki Fogga, podeszła do Passepartout i Fixa i zwierzyła się im ze swego niepokoju.
— Ten Amerykanin jest tutaj! — zawołał Fix, — niech pani będzie pewna, że przed panem Fogg, miałby do czynienia ze mną.
— Panie Fix, — odpowiedziała pani Anda, — pan Fogg nie pozwoli nikomu mścić się i stawać w jego obronie. Powiedział, że wróci do Ameryki, aby się z nim pojedynkować. Jeśli zobaczy tego olbrzyma, nie poradzimy nic na to, żeby się nie bił, a mogą z tego wyniknąć jak najgorsze następstwa.
Trzeba więc, żeby go nie widział!
— Ma pani rację, — spotkanie może nam wszystko zepsuć. Zwycięzca, czy zwyciężony pan Fogg może się spóźnić.
Rozmowa przerwała się. Pan Fogg zbudził się i przyglądał się wsi przez ośnieżoną szybę wagonu.