Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/190

Ta strona została uwierzytelniona.
— 190 —

— Może będę zręczniejszy w innej grze, — rzekł, wstając pan Fogg.
— Zależy tylko od pana zmierzyć się z synem Johna Bulla, — rzekł grubym głosem przeciwnik.
Pani Anda zbladła śmiertelnie. Krew spłynęła całkowicie z jej twarzy.
W pierwszym porywie rozpaczy pochwyciła pana Fogga za rękę, ale ten odsunął ją grzecznie.
Passepartout rzucił się ku Amerykaninowi, aby go wypchnąć z wagonu, ale pan Fogg powstrzymał go wzrokiem.
Natomiast Fix podniósł się z miejsca, podszedł do Amerykanina i rzekł:
— Zapomniał pan, że obrażonym byłem ja, nietylko bowiem mnie pan znieważył, ale i pobił!
— Panie Fix, — odezwał się Filip Fogg spokojnie — przepraszam pana, ale sprawa ta do mnie należy.
Wtrącając się do mojej gry, pan Proctor ubliżył mnie i odpowie mi za to.
— Kiedy pan chce i gdzie pan chce, — odpowiedział Amerykanin — i bronią, jakiej pan sobie życzy!
Pani Anda napróżno starała się odwieść pana Fogga od strzelaniny, inspektor policji