Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/202

Ta strona została uwierzytelniona.
— 202 —

się nerwowo koło stacji i myślał z niepokojem, że wypuścił ze swych rąk ofiarę.
— Byłem głupcem! — mówił do siebie, — inny na mojem miejscu powiedziałby mu, kim jestem. Poszedł i nie powróci! Może pójść za nim i przytrzymać? Nie! jestem głupi, jak bydlę!
Tak mówił do siebie inspektor policji, a tymczasem godzina za godziną mijała i nie widać było nikogo... Nie wiedział już, co począć. Chwilami miał chęć wyznać wszystko pani Andzie. Ale przewidując, jak zostanie przyjęte jego opowiadanie, rozmyślił się. Zniechęcenie opanowało Fixa.
Tymczasem o godzinie drugiej po południu rozległo się gwizdanie i ukazał się cień jakiś z blaskiem w środku.
Ujrzeli wszyscy lokomotywę, tę samą, którą Passepartout odczepił od wagonów. Pędziła ona całą siłą pary, unosząc na sobie zemdlonych: palacza i maszynistę.
Przebiegłszy dwadzieścia mil poza stację zatrzymała się nagle.
Znajdujący się na lokomotywie wrócili do przytomności i zapomocą drzewa i gałęzi zebranych na drodze, rozpalili ogień pod kotłem i puścili się ku stacji Kerney. Gdy loko-