Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/205

Ta strona została uwierzytelniona.
— 205 —

Zaledwie przemówił do niego, dały się słyszeć wystrzały.
Czyżby to był sygnał? Żołnierze wybiegli z fortecy i o pół mili od stacji spostrzegli mały oddziałek, kroczący w doskonałym porządku.
Na czele szedł pan Fogg, obok niego Passepartout i dwóch podróżnych, wydartych z rąk Indjan.
O dziesięć mil od stacji odbyła się walka. Przed przybyciem pomocy, Passepartout i dwaj pasażerowie bili się z pilnującymi ich Indjanami i powalili ich siłą pięści na ziemię.
Właśnie w tej chwili nadszedł oddział na ratunek.
Rozległ się okrzyk radości ze stron obu. Pan Fogg rozdzielił obiecane tysiąc funtów między żołnierzy, a Passepartout powtarzał wciąż bez przerwy.
— Stanowczo, zadużo kosztuję swego pana.
Fix, bez słowa patrzał na pana Fogga, pani Anda zaś ujęła rękę dżentelmena i ściskała ją serdecznie w swych dłoniach, nie mówiąc ani słowa. Passepartout szukał pociągu, wołając:
— Pociąg! Gdzie pociąg?
— Odszedł, — odpowiedział Fix.