Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/223

Ta strona została uwierzytelniona.
— 223 —

— Mój panie! panie Fogg! — zakrzyknął z całej mocy — przeklnij mnie, jam winien wszystkiemu! To z mojego powodu...
— Nie oskarżam nikogo, — rzekł spokojnym głosem Fogg — odejdź, mój drogi...
Passepartout opuścił pokój swego pana i skierował się wprost do pani Andy, przedstawiając jej prośbę swego pana, że chce się z nią zobaczyć wieczorem.
— Pani, — odezwał się do niej, — ja już nie mogę wpłynąć na swego pana, może pani spróbuje odwieść go od zamiaru odebrania sobie życia, bo o tem napewno myśli.
— Jakiż ja mogę mieć wpływ na pana Fogga? — odpowiedziała młoda kobieta. — Czyż pan Fogg mnie posłucha? Czy rozumiał kiedy, jak wdzięczną mu jestem za wszystko! Czy czyta kiedy w mem sercu? Mój przyjacielu, nie trzeba go ani na chwilę opuszczać, ani na jedną chwilkę...
Mówisz, że pan Fogg chciałby ze mną pomówić wieczorem?
— Tak, proszę pani. Idzie mu zapewne o zabezpieczenie utrzymania pani w Anglji.
— Dobrze, zaczekajmy do wieczora, zobaczymy — rzekła zadumana pani Anda.