Strona:Juljusz Verne-Podróż naokoło świata w ośmdziesiąt dni.pdf/226

Ta strona została uwierzytelniona.
— 226 —

na to, że będę mógł podzielić się z panią swojem bogactwem. Teraz jestem zrujnowany.
— Wiem o tem, panie Fogg, — odpowiedziała młoda kobieta, — i zapytam się teraz z kolei: Czy przebaczy mi pan, że jechałam z nim razem i opóźniłam powrót pana?
— Pani, — odparł Fogg, — mogłaś przecie pozostawać pani w Indjach, gdzie groziło jej niebezpieczeństwo, gdzie fanatycy mogli znów porwać panią i na stos zaprowadzić.
— A więc, panie Fogg, nie dość, że wyrwałeś mnie śmierci, jeszcze chcesz mi zapewnić egzystencję na obczyźnie?
— Tak, proszę pani, ale okoliczności nie dadzą mi postąpić tak, jak chciałem. Wszystko sprzysięgło się przeciw mnie. Ale tymczasem, to małe, co mi pozostaje proszę przyjąć odemnie do swej dyspozycji.
— A pan, panie Fogg, co będzie z panem? — spytała pani Anda.
— Ja, proszę pani, już niczego nie potrzebuję, — odpowiedział chłodno zapytany.
— Ależ jakto? czy pan się dobrze zastanowił nad tem, co pan zamierza uczynić?
— Robię, co mi robić wypada, — odpowiedział.