„Mój przyjaciel, pan Snodgrass, ma bardzo wybitne zdolności poetyckie“, odpowiedział pan Pickwick.
„Ja także“, rzekł nieznajomy, „napisałem poemat epiczny, dziesięć tysięcy wierszy; za rewolucji czerwcowej; stworzony na miejscu; w dzień Mars, w nocy Apollo; w dzień karabin, w nocy lira“.
„Czy był pan obecny przy tych sławnych zdarzeniach?“ zapytał pan Snodgrass.
„Obecny? Tak, cokolwiek; mierzyłem w Szwajcarów i wymierzałem wiersze; spisywałem je w handlu win; na ulicy pif“! paf! nowa myśl! wracam do hanlu; pióro atrament; na ulicy siekanina. Szczytny czas, panie. Pan myśliwy?“ zapytał, zwracając się nagle do pana Winkle.
„Trochę“, odrzekł zagadnięty.
„Piękne zajęcie! Bardzo piękne! A pies?“
„Teraz nie mam“.
„Ach, powinienby pan mieć. Szlachetne zwierzę, istota inteligentna! Miałem niegdyś psa, legawca, zdumiewający instynkt. Pewnego dnia, polując, wchodzę do lasu, gwiżdżę, pies nie rusza się, gwiżdżę znowu: Ponto! nic nie pomaga; stoi jak wryty. Ponto! Ponto! ani drgnie. Skamieniał przed jakąś tablicą. Napis: Strażnicy leśni mają rozkaz zabijać wszystkie psy, które się znajdą w tym lasku. — Nie chciał iść dalej. Zadziwiający pies. Sławny pies! O tak! Sławny!“
„Szczególny wypadek!“ rzekł pan Pickwick. „Czy pozwoli pan, bym go zanotował?“
„Owszem, owszem; sto innych anegdot o tem samem zwierzęciu. Piękna dziewczyna, panie“, mówił dalej nieznajomy, zwracając się do pana Tracego Tupmana, który zajęty był antypickwickowskiem zerkaniem na młodą kobietę, idącą brzegiem drogi...
„Bardzo piękna“, odpowiedział pan Tupman.
„Angielki nie warte Hiszpanek; szlachetne istoty! Włosy hebanowe, oczy czarne, kształty ponętne, słodkie istoty, cudne!“
„Byłeś pan w Hiszpanii?“ zapytał pan Tracy Tupman.
„Wieki tam przeżyłem“.
„Musiał pan mieć wiele przygód miłosnych...“
„Przygód miłosnych? Tysiące! Don Bolaro Fizzgig, grand hiszpański; córka jedynaczka; donna Krystyna; wspaniała dziewica, kochała mię do szaleństwa. Ojciec zazdrosny; córka namiętna; Anglik piękny; donna Krystyna w rozpaczy; kwas pruski; pompa brzuszna w mojej torbie podróżnej; wykonywam operację; stary Bolaro w uniesieniu; zgadza się na nasz związek; łączy ręce; strumienie łez; historja romantyczna, bardzo romantyczna“.
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 01.djvu/17
Ta strona została skorygowana.