Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 03.djvu/87

Ta strona została przepisana.

natychmiast otworzył lokaj, upudrowany i we wspaniałej liberji.
„Czy tu mieszka pan Bantam, kolego?“ zapytał Sam, bynajmniej nie olśniony blaskiem przepychu upudrowanego lokaja.
„Na co ci to, młodzieńcze?“ odpowiedział wyniośle lokaj.
„Bo jeżeli tak jest, to proszę zanieść mu ten bilet i powiedzieć, iż pan Weller czeka na odpowiedź. Czy chcesz mi zrobić tę przysługę, mój ty sześciostopowy?“ To powiedziawszy, Sam wszedł z zimną krwią do sieni i usiadł.
Upudrowany lokaj trzasnął gwałtownie drzwiami i zmarszczył brwi z wielką godnością; ale to nie wywarło żadnego wrażenia na Sama, który z miną znawcy, zajął się oglądaniem pięknej mahoniowej szafki.
Uprzejmość, z jaką pan Bantam przyjął bilet, widocznie dobrze usposobiła upudrowanego lokaja dla Sama, gdyż powróciwszy, uśmiechnął się do niego przyjaźnie, i powiedział, że zaraz otrzyma odpowiedź.
„Bardzo dobrze“, odrzekł Sam; „możesz powiedzieć staremu gentlemanowi, żeby się bardzo nie śpieszył. Niema nic nagłego, mój sześciostopowy. Jestem już po obiedzie“.
„Pan wcześnie jada obiad?“
„Żeby raźniej pracować przy wieczerzy“, odparł Sam.
„Czy dawno przebywa pan w Bath? Nie miałem przyjemności słyszeć o panu“.
„Nie sprawiłem tu jeszcze odpowiedniego wrażenia“, odrzekł Sam spokojnie. „Ja i inne osoby, którym towarzyszę, przybyliśmy dopiero wczoraj wieczorem“.
„Piękna miejscowość, panie“.
„Tak mi się zdaje“.
„Dobre towarzystwo, panie. Słudzy bardzo przyjemni“.
„Zdaje się. Uprzejmi chłopcy, nie zadzierają nosa, tylko nie trzeba się z nimi ceremonjować“.
„O tak, tak!“ odrzekł upudrowany lokaj, sądząc, że to, co Sam powiedział, zawiera przepyszny komplement. „Czy pan zażywa?“ zapytał następnie, podając tabakierkę.
„Ale zawsze kicham“.
„O, panie! Trudno jest nie kichnąć, gdy się zażywa, ale to z czasem przechodzi. Najlepiej uczyć się tego na kawie. Przez dłuższy czas zażywałem kawę. Wygląda całkiem, jak najlepsza rappee“.
Tu gwałtowne dzwonienie postawiło upudrowanego lokaja wobec nieprzyjemnej konieczności schowania tabakierki do kieszeni i zmusiło do udania się z potulną miną do bibljoteki pana Bantama. W tem miejscu zauważymy nawiasem, iż ludzie niepiszący i nieczytający, posiadają zawsze niewielki, zazwyczaj pusty pokoik, który nazywają bibljoteką.