Jest losem większości ludzi, którzy żyją na świecie i osiągają wybitne stanowiska, że nawiązują prawdziwe przyjaźnie i z biegiem czasu tracą je. Jest losem wszystkich autorów i kronikarzy, że tworzą wyimaginowanych przyjaciół, by stracić ich po skończeniu swojej twórczej pracy. Ale to nie wyczerpuje jeszcze miary nieszczęść, gdyż nieraz żąda się od autora, by opowiedział, co się z wszystkimi stało.
Posłuszni temu zwyczajowi, bezsprzecznie złemu — podajemy krótką biograficzną notatkę o dalszych kolejach gości i znajomych pana Pickwicka.
Państwo Winkle, przywróceni przez ojca zupełnie do łask, wkrótce po opisanych wypadkach przenieśli się do małego domku w odległości niecałej mili od pana Pickwicka. Pan Winkle, który pracuje jako korespondent swego ojca w City, zmienił swój dawny strój na zwykłe ubranie Anglika i wygląda obecnie, jak przystało na chrześcijanina.
Państwo Snodgrassowie osiedli w Dingley-Dell, gdzie kupili sobie niewielką posiadłość, raczej dla przyjemności, niż dla zysku. Pan Snodgrass bywa czasami roztargniony i dotąd uchodzi za wielkiego poetę między swymi znajomymi, chociaż wiemy, iż nigdy nic nie napisał dla podtrzymania tej opinji. Ale znamy niejedną osobistość słynną w filozofii, literaturze i innych dyscyplinach, której wysoka wziętość nie na lepszych opiera się podstawach.
Pan Tupman, gdy przyjaciele jego pożenili się a pan Pickwick przeniósł się do swego własnego domku, zamieszkał w Richmond, gdzie mieszkał poprzednio. Latem przechadza się po tarasie z miną młodzieńczą i ujmującą, dzięki której jest przedmiotem uwielbienia wielu dam w pewnym już wieku, zamieszkujących tę okolicę. Ale nigdy już się nikomu nie oświadczył.
Pan Bob Sawyer najpierw ogłaszał się w gazetach a potem pojechał do Bengalu w towarzystwie pana Bena Allena. Obaj dostali posady chirurgów Kompanji Wschodnio Indyjskiej, obaj mieli po czterdzieści razy żółtą febrę, wobec czego postanowili spróbować, czy nie wyjdzie im na zdrowie pewna wstrzemięźliwość. Odtąd mają się dobrze.
Pani Bardell znów odnajmuje pokoje rozmaitym kawalerom. Zarabia na tem nieźle, ale nie wytacza już procesów o złamanie przyrzeczenia małżeństwa. Adwokaci jej, panowie Dodson i Fogg ciągle mają nawał pracy, z której ciągną wielkie dochody, i poczytywani są za najzręczniejszych między zręcznymi.
Sam Weller dotrzymał słowa i przez dwa lata był jeszcze kawalerem. Po dwóch latach, gdy gospodyni pana Pickwicka zmarła, filozof podniósł do tej godności Mary pod
Strona:Karol Dickens - Klub Pickwicka 04.djvu/163
Ta strona została przepisana.