Strona:Karol Mátyás - Boże Narodzenie.djvu/3

Ta strona została uwierzytelniona.

śniadaniem. Na śniadanie jedzą pozostałą z pośnika kaszę z warzonem mlekiem, a potem kawę z plackiem (Wola gołego), gdzieniegdzie nawet nie gotują śniadania, tylko jedzą resztki z pośnika (Zawada pod Nowym Sączem.
Parobek lub chudobniejszy gospodarz, nie trzymający parobka, tymczasem daje jeść bydłu i koniom z tej karmy, którą utrząsł w wiliją, to jest słomę żytną (zytnionke) albo jęczmienną (jecmionke) albo owsianą (owsionke) z sianem lub koniczem, bo w godnie święta, a zwłaszcza w dzień B. Narodzenia niewolno pod grzechem ciężkim żadnych robót gospodarskich i domowych wykonywać, dlatego w wilią natrząść muszą tyle karmy, aby im wystarczyło na dzień B. Narodzenia i święty Szczepan. Tak samo w wiliją dla świń, kur i gęsi odmierzają ziarno, bo od Boskiego Narodzenia aż do Nowego Roku niewolno brać ziarna z beczki, boby na wiesne nie béło skutecne do siewu, boby nie wesło“. (Stale).
Po śniadaniu starzy się ładują (zbierają się) do kościoła, parobek zaprzęga konie do wozu lub sani i jadą starzy do kościoła. Młodzież idzie piechotą — chudobni także. W Stalach przed dwudziestu kilku laty z całej wsi chłopaki i gospodarze jechali konno wierzchem do kościoła, a na wozie nikt nie jechał, zwyczaj ten jednak zaginął. Miał on przypominać jazdę Matki Najświętszej z Jezusem na ośle do Jerozolimy.
Dzień Bożego Narodzenia uważa lud za najuroczystsze święto w roku. W dniu tym każdy spieszy do kościoła na mszę św., kto nie był na pasterce, musi być na rannej mszy św. lub sumie. Tylko maleńkie dzieci, zgrzybiali starcy i chorzy zostają w domu, jakby na straży sioła. Nawet taki, co nigdy nie lubi chodzić do kościoła, w Boże Narodzenie idzie. Jest to takie wielkie święto, że w dniu tym nawet żadna kobieta, ani dziewczyna nie zamiata izby, bojąc się, żeby jej Pan Bóg nie ukarał za pogwałcenie święta próżniactwem przez rok cały (powszechnie), zresztą jest to pamiątka, „że się Pan Je-