Strona:Karol May - Król naftowy II.djvu/32

Ta strona została skorygowana.

nie na lassie. Jęczał, ale nikt nań nie zwracał uwagi, dopóki nie dotarli do obozu. Przy ognisku scout podniósł się powoli. Lasso, przywiązane do siodła, opasywało go pod pachami. Łatwo pojąć, jak przywitano go w obozie. Spoglądał posępnie przed siebie i milczał uporczywie. Szi-So podobnie zbywał milczeniem pochwały, których mu znikąd nie szczędzono. Chciał się usunąć w cień, aliści pani Rozalja uchwyciła go za ręce i zapytała:
— Panie Szi-So, słyszał pan chyba baśń o zaczarowanej królewnie?
— Jaką? Słyszałem wiele baśni na ten temat.
— Mam na myśli tę królewnę, która została zaczarowana w guziku na wieży kościelnej.
— Nie, tej baśni nie znam.
— Wieża była wysoka na sto jedenaście łokci; dlatego ten, który miał wyzwolić królewnę, musiał dokonać stu jedenastu czynów bohaterskich, po jednym na każdy łokieć. Przez wiele tysięcy lat tkwił ten biedny robaczek w guziku, a nikt jeszcze nie dokonał ponad trzy, lub cztery czyny, kiedy nakoniec przybył młody rycerz z Szlezwigu i dokazał mieczem, jednego po drugim, stu jedenastu czynów bohaterskich. Guzik pękł, wyzwolona królewna wyszła, podała zbawcy prawą rękę i zaprowadziła go nadół do zakrystji.

30