kając śladu. Ponieważ nie widać było kantora nigdzie, więc przypuszczali, że uszedł daleko.
Droll odprowadzał ich spojrzeniem, aż znikli; był zaniepokojony i mimowoli natężał wzrok w stronę równiny. Nie ujrzał przeto trzech Indjan, którzy wyszli ze skraju lasu i sunęli ku niemu cichaczem. Naraz poczuł parę rąk na gardle. Chciał zawołać, ale dobył tylko krótkiego rzężenia. Po chwili cios tępym tomahawkiem powalił go bez zmysłów na ziemię.
Sam Hawkens i Hobble przebyli dwie trzecie swej drogi, nie natrafiając nigdzie na ślad szukanego, gdy naraz usłyszeli głośny okrzyk wojenny Winnetou. W chwilę później rozległ się głos Old Shatterhanda:
— Wstańcie! Wróg jest — — —
Głos uwiązł w gardle; słowa przeszły w charkot, który aż do nich doszedł.
— Mój Boże, napadnięto na nas! Szybko do nich! — zawołał Frank i odwrócił się w kierunku obozu.
Sam uchwycił go i zatrzymał.
— Czyś oszalał! — osadził go zgłuszonym głosem. — Uważaj! Już klamka zapadła. Nic nie wskóramy.
Rozległ się wielogłosy indjański okrzyk zwycięstwa.
— Czy słyszysz? — szepnął Sam. — Napadnięto na nasz obóz; leżą tam skupieni i, jeśli mą-
Strona:Karol May - Król naftowy V.djvu/9
Ta strona została skorygowana.
7