Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

bo to jedno zaniedbanie mogłoby wszystko zepsuć.
— Bądź pewny, że dołożę wszelkich starań, aby się plan twój powiódł w zupełności i abyś ty sam wyszedł cało z awantury.
— Wobec tego idę z zupełną ufnością, że wszystko pójdzie dobrze. Strzelby moje zostawię u ciebie. To broń zachodnia i mogłaby mnie zdradzić; natomiast wezmę twoją długą arabską flintę.
Słowa te zwróciłem do Ben Nila, który wstał i odpowiedział:
— Effendi, weź raczej flintę Selima, bo ja chciałbym zachować swoją. Przyda mi się dla twojej i mojej obrony, idę bowiem z tobą. Kto wie, czy mojej pomocy nie będzie ci potrzeba. Wiem, że się będziesz wzbraniał, ale tym razem, o panie, zechciej mnie wziąć ze sobą. Ja cię miłuję i nie mogę siedzieć w ukryciu, kiedy idziesz, aby zajrzeć śmierci w oczy.
— Mylisz się, bo sytuacja nie jest znowu tak groźna.
— Raczej ty się mylisz, effendi! Oca-

103