Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/42

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ależ, effendi, jestem jakby stworzony na twego obrońcę!
— Nie mów mi już o tobie, bo znam cię dosyć dawno i wiem, że twoje nazwisko zapisano w księdze kismet między imionami tych, których Alla stworzył poto, aby byli bohaterami bezmyślnych czynów. Mógłbyś był twoją niewczesną wyprawą mnie i nam wszystkim przynieść szkodę największą! Zresztą, nie mam czasu teraz na sprzeczki; czy umiesz piąć się po górach?
— Wolę się wspinać do góry, niż padać wdół.
— Chodź-że więc zaraz za mną. Tędy najłatwiej wydostaniemy się na górę.
Sam byłbym wszedł szybko, ale Selim, o ile był dobrym piechurem, o tyle złym turystą. Formalnie wlec go za sobą musiałem, a kiedy wkońcu dostaliśmy się na górę, musiałem zatrzymać się, by zaczerpnąć oddechu.
Zasłużył właściwie na porządną karę, lecz wiedziałem zgóry, że będzie bezskuteczna. Jego towarzystwo było dla mnie

38