Strona:Karol May - Niewolnice.djvu/73

Ta strona została uwierzytelniona.

Muza’bir, a potem i mokkadem przyszli do siebie. Podniesiono ich z ziemi, poczem Selim wziął muza’bira za rękę i rzekł:
— Naprzód, drabie! Dostałeś się w moją potężną moc, to też zdepcę cię, jak słoń robaka.
Muza’bir, choć silnie skrępowany, skoczył na niego, rzucił go na ziemię i, w braku innej broni, chwycił go zębami za gardło. Kąsał, jak wściekły pies, lecz na szczęście zdołał Selimowi tylko skórę poszarpać. Ten długonogi tchórz wyciągnął ręce i nogi, i przerażony nie bronił się wcale, tylko wrzeszczał i beczał, jak ciele zarzynane. Chwyciłem muza’bira za kark, poderwałem go i w twarz kułakiem uderzyłem tak silnie, że mu krew z nosa pociekła. Selim wstał, chwycił się za gardło i zaczął jęczeć.
— On mnie zagryzł; leżał na mnie, jak tygrys. Effendi, ty jesteś najsławniejszym lekarzem na świecie, — zbadaj mnie, czy przypadkiem rana nie jest śmiertelna?
Miał pokaleczoną tylko skórę, mimo

69