Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/101

Ta strona została skorygowana.

— A kiedy spełnisz moje życzenie?
— Jutro, gdyż dziś nie mam czasu. Mam odmówić modły ofiarne. Na kilka minut przyjdę jednak do ciebie, aby ci potrzebnych wiadomości udzielić. Gdzie cię mam szukać?
— W pałacu baszy. Jestem gościem koniuszego, który w tej chwili siedzi obok ciebie na ławce. Mogę liczyć na pewno, że przyjdziesz?
— Przyjdę. Nie mówmy już teraz o tem!
Zapadł znowu w poprzednie zamyślenie, a ja poszedłem za jego przykładem. Myślałem nad przyczyną okazanego mi zaufania. Nie miałem w sobie nic takiego, coby go mogło skłonić do wyjawienia mi tajemnicy, żadnej też nie mogło mu to przynieść korzyści. Długo mozoliłem się nad rozwiązaniem zagadki, aż wkońcu zrodziło się w mojej duszy podejrzenie, że ten starzec żywi jakieś niedobre względem mnie zamiary. Ale dlaczego? Wszakże mu nic złego nie uczyniłem. Odrzuciłem tę myśl czem prędzej; okazywał mi przecież tyle przychylności,

99