Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/106

Ta strona została skorygowana.

kiem mojego szczepu i pójdę w zawody z bohaterami całego świata.
— Mimo to jednak wystawię cię na próbę.
— Uczyń to! Jeszcze nie urodził się człowiek, którego męstwo można z mojem porównać.
— Byłeś w jaskini Maabdah, więc się podobnych podziemi nie obawiasz?
— Wcale nie. Nie bałbym się nawet piekła razem ze wszystkimi djabłami.
— Bardzo mi to na rękę, bo zwiedzisz z nami drugą taką jaskinię.
— Więc chodź prędzej i pokaż mi ją! Jestem gotów dotrzeć aż do jej krańców.
— Cierpliwości! Pójdziemy tam dopiero jutro, nikomu jednak słowa nie wolno ci o tem powiedzieć. Czy możesz mi przysiąc, że będziesz milczał?
— Oczywiście!
— W takim razie ten effendi powie ci resztę. Jestem już gotów i muszę odejść. Jutro o czasie oznaczonym będę stał przed bramą. Tymczasem milczenie!

104