Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.

— W takim razie mylisz się. Wiem tylko, że mam cię bronić.
Widziałem, że ten stary, tchórzliwy, lecz mimo to dobroduszny zabijaka mówił prawdę. Równocześnie jednak byłem pewien, że nietylko ten jeden powód skłonił Murada Nassyra do tego, że mi swego „słusznie, bardzo słusznie!“ przysłał. Co to być mogło? Rozmyślałem nad tem długo i szeroko, i znalazłem tylko jedną odpowiedź, która mogła być trafna: Turek mi nie dowierzał. Sądził może, że ucieknę, gdy zapłacił za mnie koszta podróży i dał nadto niewielką kwotę pieniędzy? Do takiej nieufności nie dałem najmniejszego powodu. A może obawiał się, ażebym, bawiąc w Siut sam, nie pokrzyżował jego planów kupieckich? W takim razie powinien był szczerze wobec mnie postąpić i wyjawić, co mianowicie planował. Jeśli jedno z dwojga, albo i jedno i drugie było prawdą, to Selim nie był chyba człowiekiem zdolnym do powstrzymania mnie od jakiegokolwiek czynu, który uważałbym za dobry, słuszny i wskazany. Słowem, nie

9