Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

ma, że dziecko mogłoby go z łatwością wyprzedzić.
— Effendi, — rzekł chytrze — teraz dzień jeszcze. Czy nie lepiej zaczekać, dopóki się nie ściemni? W ciemności i przyjaciel mój nie będzie tak celnie mierzył.
— Wcale nie będzie mierzył. Nie jesteśmy na pustyni, lecz w mieście, w stolicy górnego Egiptu. Nikt tu tak łatwo nie odważy się strzelić do drugiego. Zresztą, wszystko mi jedno, co on uczyni, bo ty przecież dasz się za mnie podziurawić.
Zatrzymał się i odrzekł prędko:
— Tak, uczynię to z całego serca, ale jeszcze nie dzisiaj, jeszcze nie dzisiaj! Jeżeli ktoś idzie na śmierć, powinien iść z rozwagą i z namysłem.
— To znaczy, że należy dać się podziurawić z rozkoszą i przyjemnością. O Selimie, Selimie, jakżeż się zawiodłem na tobie! Nazywasz siebie bohaterem, a nie chcesz zginąć od szybkiej kuli i wolisz zwolna więdnąć i zamierać, jak

116