Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.

widziałem już szczerości na twarzy mego grubego Turka i, kiedy patrzyłem na niego z oddalenia, zaczynała się chwiać moja ufność. Wydał mi się bardziej wyrachowanym i samolubnym, aniżeli przedtem, i zbudziło się we mnie przekonanie, że powinienem być wobec niego ostrożniejszym. Przypomniałem sobie przytem reisa effendinę, który pod każdym względem wydawał mi się mniej skryty. Dlaczego tak zamknął się w sobie i zamilkł, kiedym mu wspomniał imię Murada Nassyra? Musiało to mieć jakąś przyczynę, jakiś powód, nietylko na tej okoliczności polegający, że emirowi wydało się, iż raz już słyszał imię tego Turka. Za kilka dni należało spodziewać się przybycia Murada, miałem więc nadzieję, że wyjaśnią mi się jego stosunki handlowe i plany. Do tego czasu musiałem się jednak pogodzić z opieką „bohatera“ Selima. Zapewne nudził się podczas moich rozmyślań, gdyż przerwał milczenie pytaniem:
— Czemu tak nagle zamilkłeś? Czyś niezadowolony, że przyjechałem?
— Wszystko mi jedno, czy jesteś tu

10