Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/72

Ta strona została skorygowana.

nas powoli, rzucił badawcze spojrzenie i odrzekł witającemu:
— Dziękuję ci, mój synu! Niech i twoja droga prowadzi do wieczystego mieszkania proroka! Idziesz do jaskini?
— Tak. Mam ją pokazać tym cudzoziemcom.
— Pokaż im; niech poznają, jak znikome wszystko to, co ziemskie. Można wprawdzie ciało utrwalić na lat tysiące, wcześniej jednak, czy później musi się ono rozpaść, ażeby ziemia stała się ziemią, a proch prochem. Tylko sam Allah jest wieczny, a duchowi ludzkiemu pozwolił jedynie brać udział w swej nieskończoności.
Odwrócił się, lecz, jakby tknięty jakąś nagłą myślą, powtórnie utkwił we mnie swoje bystre oczy, przystąpił bliżej i rzekł:
— Cóżto za twarz! Co to za rysy i oczy! Jakie myśli mieszkają pod tem czołem! Chciałbym je zgłębić, a potem spojrzeć w twoją przyszłość. A może ty nie wierzysz, że Allah pozwala niekiedy śmiertelnikowi widzieć jasno przyszłość?

70