Strona:Karol May - Pod Siutem.djvu/75

Ta strona została skorygowana.

życie. Był on już kilka razy blisko ciebie, lecz Allah cię obronił. Jeśli ci miłe życie, radzę ci, abyś dalej nie jechał. Teraz pełnia; zostań do najbliższej zmiany księżyca tutaj, gdzie jesteś! Oto, co ci chciałem powiedzieć.Wierz mi, lub nie; mnie to ani zasmuci, ani ucieszy, ale tobie przyniesie błogosławieństwo, albo nieszczęście, zależnie od tego, jak postąpisz. Niech cię Allah prowadzi!
Odwrócił się, podszedł do swego dywanu i ukląkł na nim, aby znów pogrążyć się w modlitwie. Nie żądał wynagrodzenia, a jego zachowanie się wskazywało, że nicby ode mnie nie przyjął. To też nie przeszkadzałem mu w modlitwie i poszedłem z towarzyszami za przewodnikiem, który prowadził nas dalej.
Osobliwe spotkanie! Wiedział, że jestem chrześcijaninem, a jego wzmianka o emirze była również prawdziwa. Ostrzegł mnie wreszcie przed „synem zemsty“, co mogło się odnosić do muza’bira. Słowem, wszystko co mówił, zgadzało się z prawdą, i, muszę przyznać, że chociaż nie jestem skłonny do wiary w rzetelność podobnych jasnowidzeń, starzec ten spra-

73