doli. Powiem wszystko, choć wam zapewne obojętne, kogo miałem zabić.
— Owszem, będzie mi to bardzo na rękę, gdy dowiem się czegoś bliższego o zamiarach moich wrogów. Kogóż to miałeś zabić?
— Cudzoziemca i chrześcijanina, uczonego effendiego, który wykroczył przeciwko świętej Kadirine.
— Czy należysz do Kadirine?
— Jestem z jej sług najniższym.
— A mimo to nie posłuchałeś!
— Jestem człowiekiem uczciwym i wiem, że bliźnich zabijać nie wolno. Tylko na wypadek wojny, krwawej zemsty albo ciężkiej obelgi zabiłbym przeciwnika. Poza tem wyświadczył ten cudzoziemiec wielką przysługę mojemu dziadkowi.
— Czy wolno wiedzieć, jaka to przysługa?
— Tak. Dziadek był sternikiem okrętu handlarza niewolników i miał być za to ukarany, a ten chrześcijanin pozwolił mu umknąć potajemnie. Żadną miarą nie
Strona:Karol May - Podziemia egipskie.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.
81