Strona:Karol May - Przed sądem.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

— Możemy mu wykazać omyłkę.
— Co sądzisz o naszem położeniu? Te draby to, doprawdy, Ghasai, jak słusznie przypuszczałeś. Jeden ma złamaną nogę, a drugi, zdaje się, trup.
— Mimo to nie lękam się niczego, a więc i ty nie powinieneś mieć stracha.
— Stracha? Ani mi się śni, nawet gdyby całe plemię Ghasai złamało ryczałtem nogi i karki! Ale jak się czujesz, effendi? Bryła, która się urwała pode mną i spadła na ciebie, była bardzo ciężka,
— Pierś mnie trochę boli. Poza tem nic. Żebra nie są uszkodzone; przynajmniej nic nie czuję.
— Dzięki Allahowi! Gdyby głaz spadł na mnie, żebra moje z pewnością nie wytrzymałyby, gdyż harmonja moich części ciała odznacza się większą delikatnością, niż całokształt twoich mocnych kości.
Wymówił to głośniej i kol agasi, usłyszawszy, że mówimy ze sobą, zawołał do nas:

7