Strona:Karol May - Reïs Effendina.djvu/9

Ta strona została skorygowana.
REIS EFFENDINA

Murad Nassyr odprowadził mnie i dzieci. Posługacz szedł przed nami. Kiedyśmy się dostali na statek, skończyła załoga właśnie modlitwę południową i zabierała się do rozwinięcia wielkiego żagla. Uścisnąłem Nassyrowi rękę, podziękowałem mu za towarzystwo i wskoczyłem razem z czarnymi na pokład. Wkrótce wiatr wydął żagle i dahabijeh skierowała dziób ku środkowi rzeki. Po kilku pożegnalnych skinieniach odwróciłem się od brzegu, aby przywitać się z reïsem[1]. Podszedłszy do mnie, ukłonił się bardzo grzecznie i nawet podał rękę, poczem zaprowadził mnie sam do mojej kajuty. Kajuta znajdowała się w tylnej

  1. Kapitan.
154
5