Strona:Karol May - Sąd Boży.djvu/117

Ta strona została skorygowana.

zaprzysiągłem mu zemstę krwi! Szczepy nasze są na stopie wojennej. Byłem w tamtej okolicy i wszystko tak zgotowałem, że musi mi wpaść w ręce. Dowiedziałem się, że pojechał do Bassory i pociągnąłem do jego duaru, by spłatać grubego figla. Jaki to był kawał, tego nie powinniście wiedzieć; — zepsulibyście wszystko, gdybyście nie udali się drogą, którą wam wskazałem. Wiem na pewno, że ten łotr po powrocie z Bassory wyruszy na walkę z moim szczepem. Nazywa się Abd el Birr, jest szeikiem szczepu Malik ben Handhala w wadi es Szagina!
Allah w’ Allah! To możliwe; tak, wierzę w to! Rozumiem również, dlaczego szech el Beled w Mangaszanja okłamał nas. Jest bowiem członkiem tego szczepu! Mangaszanję zamieszkują Beni Mazin, należący do wiekiego szczepu Tamim, a Malik ben Handhala również się do niego zaliczają. Abd el Birr wciągnął swego współplemieńca do zmowy.
— Masz rację! Powiadam wam — zabójcą, którego poszukujecie, jest Abd el Birr! Przysięgam na Koran!
— Za nim więc!
— Czy nie lepiej byłoby go oczekiwać w mym wadi, u mnie? Przybędzie na pewno.
— Nie; nie mamy na to czasu!
— Radzę więc powrócić do miejsca waszego ostatniego postoju i stamtąd udać się jego tropem. Pojechał drogą Wasit do Dsul Oszar, a potem podąży szosą Mekkańską. Czy posłuchacie mnie?
— Tak, przyrzekam ci! Zresztą najbliższa to droga do duaru tego łotra!
Byłem innego zdania, niż Abd el Kahir, lecz nie

117