Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.

— Kierować nie, ale w tym wypadku jego życzenie uwzględnię, bo gdybym cię przyjął do służby, wy dwaj przedewszystkiem musielibyście ze sobą obcować.
— Zdaje mi się, że moje towarzystwo Ben Nil powinien uważać za zaszczyt. Jeżeli sobie jednak życzysz, abym z nim na ten temat pomówił, pójdę do niego, a potem doniosę ci, że jest uszczęśliwiony moją propozycją.
Poszedł. Chętnie byłbym podsłuchał ich rozmowę. Między nimi rozwinął się bowiem oryginalny stosunek. Polubili się wzajem, a mimo to sprzeczali się od rana do nocy. Poza swemi błędami miał Selim wcale dużo zalet i we wszystkich zleceniach, gdzie nie potrzeba było odwagi, okazywał się sługą godnym zaufania. Chorobliwą manję wielkości można mu było wybaczyć. Ben Nil zajął mnie bardzo. Był to młodzieniec poważny i cichy, a pomimo młodych lat miał takie zapatrywania, jakichby się nie powstydził niejeden starzec. Bystrość jego zasługiwała na podziw; energja, którą dotych-

12