— Nie tłomacz się, przerwała mama ze łzami w oczach, rozumiemy dobrze.
Dziewczynka zarzuciła ręce na szyję mamy — tatuś miał powieki wilgotne; otarł je żywo chustką i zawołał:
— No, no, dosyć czułości. Patrz, Zosiu, ona płacze!... uszy do góry, Kotka!.. nie płakać!.. E, zawsze tak z babami!
Dziewczynka przytuliła do ust dłoń ojcowską i szepnęła z uśmiechem, który jej twarzyczkę rozpromienił:
— Drogi tatuniu, czemże się odwdzięczę tobie i mamie!
— Masz czas, kochanko — sposobów też nie brak, lecz przedewszystkiem wdzięczność należy się Bogu. Gdyby nie Jego miłosierdzie, musiałabyś umrzeć; On kierował naszemi krokami przy ratowaniu twego zdrowia, On prowadził dłoń chirurga, On też zagoi nóżkę, a tobie doda sił, które już potrosze wracają.
— Boże mój, szepnęła Kocia — teraz dopiero widzę, jak miło być zdrową. Gdy ciągle zdrową byłam, nie rozumiałam tego.
— Zwykle tak się dzieje, odparł tatuś — zaczynamy szanować zdrowie, gdy go brakło. Szczęśliwy, kto je od-
Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/141
Ta strona została skorygowana.