Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/21

Ta strona została uwierzytelniona.

Rozmowy naszej słuchała Lilli, mała czyżyczka, najmłodsze dziecię przyjaciółki i krewniaczki moich rodziców. Lilli jest ładna, wesoła przytem i dobra — bardzo ją lubię.
— Napiłabym się wody, cwierknęła, zbliżając dziobek do miseczki stojącej w klatce. Napiłabym się chętnie, ale woda brudna, pełno śmieci. Dlaczego zamiast rzucać łupinki na ziemię, wszyscy przez nieuwagę do wody je sypią?
— Grymaśnica! śpiewał Tluś.
— Wcale nie grymaszę, odparła Lilli. Tylko brzydzę się brudem i, gdyby odemnie zależało, musielibyście dbać o porządek w korytku z ziarnem i naczyniu z wodą.
— Pewno zabierzemy się do miotły, jak gospodyni.
Lilli patrzyła żałośnie w stronę dzbanka, znajdującego się na półce.
— Tam to dopiero woda! mówiły jej figlarne, a obecnie zasmucone oczy. Przezroczysta, zimna, pewno i dobra.
— W dzbanku wody nie brak — polećmy prędko.
— Boję się...
— Nie bądź taka dzika — nic nam