Strona:Karolina Szaniawska - Przygody czyżyków.djvu/27

Ta strona została skorygowana.

taki dobry! — najmarniejszego robaka nie pominie, nad każdym ma opiekę. Cześć Mu — cześć! zaśpiewaliśmy pewnego razu i później zawsze wtórowaliśmy szewcowi, gdy piękną modlitwę odmawiał. Szewcowa kręciła się przy kominie, to znów musiała kołyskę poruszyć, potem budziła dziewczynki, które klękały zaraz przy łóżkach. Tylko Jasio o niczem nie wiedział, gdyż był zajęty bardzo; przybyło mu śmieszne zatrudnienie. Wyciągnąwszy się jak długi, oglądał z ciekawością własne rączki i nóżęta, a huczał niby bąk: bu-bu-bu.
Szewcowa obsypywała go pocałunkami, chłopak śmiał się i coś do niej gwarzył. Na widok wąsów ojcowskich, oczy wytrzeszczał, lecz gdy go czasem szewc musnął po buzi, krzywił się do płaczu.
W dnie poświęcone odpoczynkowi wszyscy wychodzili z domu. Około południa szewcowa przyrządzała obiad naprędce, a niekiedy i bez obiadu się obeszło; — później przez kilka godzin mogliśmy gospodarować po całem mieszkaniu. Wieczorem szewc śpiewał bardzo piękne pieśni.
Czasami towarzyszyli mu goście,