Ta strona została skorygowana.
czytał — myślę, że dziesięć razy więcej niż my obaj razem.
Alfredek.
Aż tyle? doprawdy — nie wiedziałem.
Adaś (puszcza Alfreda).
Daję ci słowo. (po dłuższym namyśle). Otóż Franek mówi: nie śmiej się, Adam i słuchaj — widziałeś ty kiedy morze?
Alfredek (przerywa).
O, widziałem nawet nieraz.
Adaś (zaciekawiony).
Co ty mówisz?
Alfredek (spokojnie).
Przyglądam się zawsze takim obrazkom z wielką uwagą, to też jeżeli są prawdziwe...
Adaś (śmieje się).
Pleciuga! Ja słucham, bo myślę, że usłyszę co mądrego, a ten mi o obrazkach prawi.
Alfredek (zmięszany).
Mój Adasiu — malarze przedstawiając las, góry, albo morze, musieli je chyba widzieć własnemi oczyma.
Adaś (machnąwszy ręką).
Et! — (rozgląda się po scenie). Biedny stróżysko! to cały jego majątek. Ani porządnego fotela, ani wy-