Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/50

Ta strona została skorygowana.
Stasia (rzucając się na szyję panny Emilii, mówi wśród łkań).

O, mój Boże, — chciałam ich nastraszyć i wymyśliłam tę całą komedyę.

Icie (ze złością).

Kimedye! piękne kimedye!... Na same jagody dziesiątkę straciłem! Kto mi ją zwróci?

Panna Emilia.

Dziesiątkę? ależ ja oddam! (daje mu pieniądze) masz nawet czterdziestkę.

Mateuszowa.

A nas mitrężyła — chłopak konie założył...

Panna Emilia.

Trudno, moi kochani. Uwiodła was chciwość, na to nie poradzę....

(Mateuszowa grozi Iciowi pięścią, zabiera dziecko i odchodzi — Rafał i Józiek przyglądają się towarzystwu. Icie zjada resztę poziomek).
(Panienki poprawiają na Stasi ubranie, inne szepczą między sobą, żywo gestykulując).
Panna Emilia.

Moja Stasiu, sądzę, żeś dostatecznie ukarana za kłamstwo i chęć straszenia drugich. Gdybyśmy nie przybiegły na czas, ci ludzie, przez chciwość, odwieźli-