Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/51

Ta strona została skorygowana.

by cię do Tworek, jako osobę pozbawioną zmysłów, których zboczenie widzieli na własne oczy.

Michalinka (do panienek).

Byłaby dopiero w kłopocie!.. O, nie zazdroszczę!

Stasia (zawstydzona i zapłakana).

Ach, proszę pani... tyle wycierpiałam, ale już nigdy, nigdy nie skłamię! (całuje nauczycielkę, ta ją również — potem zwraca się do koleżanek) O, moje drogie, wybaczcie mi wszystko, czem zawiniłam kiedykolwiek!

Kazia (całuje ją).

Któżby pamiętał!

(Panienki zbliżają się do Stasi i podają jej ręce).
Icie (kiwając głową).

Oni się pogodzili, ale za co ja straciłem moje sto rubli?!... (z gniewem) Niech nasze wrogi mają takie szczęście!

(Zasłona spada).