Strona:Karolina Szaniawska - Teatr dla dzieci.djvu/61

Ta strona została skorygowana.

które wziąwszy się za ręce, chodzą po pokoju). Nie uwierzycie, jak jestem spragniona chwilki swobodnej, któraby mnie uwolniła od ciągłego dozoru!

Kasia (przerywa pisanie).

Ciekawam bardzo, jak z niej korzystać będziesz.

Wandzia.

No, no, proszę się do mnie nie wtrącać!

Iza.

Jakże się zabawimy?

Lola (półgłosem).

Gdyby nie ta pilność uosobiona, która przeszkadzać nam lubi....

Wandzia.

Poczekaj, zaraz się wyniesie. (daje znak panienkom, a sama staje przy stole naprzeciw Kasi, tamte zbliżają się do niej i wszystkie cztery, trzymając się za ręce, skaczą razem dookoła stołu.

Lola (śmieje się).

Piękna figura mazurowa! (wskazując Kasię). A to królowa balu.

Wandzia (przystaje wprost Kasi i mocno się w nią wpatruje).

Matko Saro, matko Saro, uwielbiam twą postać, ale na twojem miejscu nie chciałabym zostać.