Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

szej Izby Kontroli interesowali się już sprawą wytwórni płyt sklejek, której budowę przerwano na skutek nieodpowiedniej lokalizacji?” Pytanie piąte: „Co stało się z materiałami nie wykorzystanymi przy budowie wytwórni (jak wiadomo postawiono tylko jedną halę główną, która obecnie niszczeje)?” Oraz pytanie szóste („ostatnie i prywatne”, jak pisał Muszyna): „Gdzie dyrektor Szafranek studiował i kiedy uzyskał dyplom inżyniera?” Redaktor miał kolegę o tym samym nazwisku — dlatego pyta.
Szafranek przeczytał kartkę dwa razy. Na dole, pod pytaniami, było jeszcze kilka zdawkowych uprzejmości. Muszyna zawiadamiał, że niedługo zgłosi się po odpowiedź.
Sekretarka — panna Irenka — kilka razy zaglądała do pokoju Szafranka. Zwykle inżynier żartował. Czasem próbował kobietę objąć i posadzić sobie na kolanach. Pracowała dopiero od dwóch miesięcy w przedsiębiorstwie, ale była zadowolona ze zmiany (poprzednio była referentką w prezydium). Szafranek widocznie lubił takie jak ona: młode, rosłe kobiety. Nie mogła na inżyniera narzekać. Często, kiedy były tylko we dwie z maszynistką, wchodził, żeby opowiedzieć jakiś dowcip.
— Świntuch z tego naszego dyrektora! — mówiła potem maszynistka.
Irenka chichotała ubawiona. Dowcipy Szafranka dotyczyły zawsze tego samego tematu: spraw seksualnych. Na przykład cała seria pytań: „Kiedy kobieta gniewa się?”, „Kiedy kobieta bawi się?”, „Kiedy kobieta mówi nie, a kiedy tak?” I wiele podobnych. Perlisty śmiech Irenki słychać było przez otwarte okna na placu.
Ale teraz inżynier siedział osowiały i nie mówił nic. Sekretarka biustem prawie otarła się o łysinę mężczy-