Strona:Kazimierz Orłoś - Cudowna melina.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

wanie mocno i odszedł. Zatoczył się, ludzie ustępowali mu z drogi. Porządkowi patrzyli za nim zdziwieni.
— Widziałeś, Stasiu? Taki zmieniony i te oczy w słup!
— Dobrze musiał tego! — powiedział Staszek Okrasa z uznaniem i kantem dłoni uderzył w szyję.
Weszli do „Obywatelskiej”.
Renata wstąpiła do restauracji wracając z Domu Kultury. Chciała kupić papierosy — sklepy były pozamykane. Koło bufetu chwycił ją pod rękę pijany kierowca Waldek (jeździł starem wywrotką w POM-ie). Był także Zenek Lewandowski i pijany Mierzejewski. Zaprosili Renatę do stolika. Wymawiała się, że późno, ale w końcu uległa i wypiła dwie setki. Kierowca Waldek przysunął krzesło bliżej — spróbował Renatę objąć. Z początku odpychała go — później (wódka zatarła twarze mężczyzn przy stoliku) zgodziła się na wszystko. Gruba ręka kierowcy błądziła po ciepłych udach.
Mierzejewski opowiadał kawały, Zenek Lewandowski śmiał się głośno. Przysiadł się na chwilę Staszek Okrasa, później ktoś go odwołał.
— Pani Renatko — szeptał kierowca Waldek — ja pani zafunduję wycieczkę do Bułgarii.
— Już wolę na księżyc, panie Waldku — śmiała się Renata. Poklepywała Waldka po policzku.
Mierzejewski dolewał do butelki. Waldek złapał kelnera Ludwisia za rękaw — zamówił jeszcze pół.
Wyszli z restauracji po dwudziestej czwartej — plac był pusty, w domach pogasły światła. Mierzejewski z Zenkiem odeszli podtrzymując się i zataczając. Kierowca Waldek pociągnął Renatę do bramy — weszli w czarny tunel, potem wyszli na małe podwórze między parterowymi oficynami. Renata była pijana.
— Walduś, Walduś! — Klepała kierowcę po policzku.