Strona:Kenneth Grahame - O czym szumią wierzby.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

woleniem całą piersią i rozparł się wygodnie na miękkich poduszkach.
— Cóż to za nadzwyczajny dzień dla mnie! — wykrzyknął. — Płyńmy w tej chwili!
— Proszę o trochę cierpliwości — rzekł Szczur. Przywiązał linkę od łódki do żelaznego kółka na przystani, wygramolił się aż do swojej nory i po krótkiej chwili ukazał się zgięty pod ciężarem dużego wiklinowego kosza z zapasami.
— Podsuń to pod nogi — powiedzał do Kreta, podając mu kosz. Poczym odwiązał linkę i wziął się do wioseł.
— A co tam jest w środku? — spytał Kret, który skręcał się z ciekawości.
— Jest kurczę na zimno — odpowiedział zwięźle