Strona:Klemens Junosza-Buda na karczunku.pdf/117

Ta strona została uwierzytelniona.

— To dobrze, bardzo dobrze, matka zapewne się cieszy?
— Właśnie prośbę ja do pana Wincentego mam, bardzo wielką.
— Mów, co ci trzeba?
— Trzeba mi będzie dużo, a pierwsza rzecz, rady.
— Owszem, w każdej potrzebie.
— Bo to drzewo będę musiał kupować, majstrów godzić, robotników; jako młody, łatwo będę mógł być oszukanym.
— Dobrze.
— Po drugie, chociaż pieniądze teraz mam, ale może mi na wszystko nie wystarczy.
— I to bajki. Przychodź do mnie, rada się znajdzie.
— Bardzo dziękuję, Bóg zapłać! Ale na to wszystko jeszcze czas; najpierwej muszę siedzibę na zimę znaleźć, bo na budowanie już nie czas...
— Chciałem zająć się i dom wam postawić, ale matka nie przystała na to.
— Wiem, wiem; to też teraz radbym, żeby nas kto na komorne przyjął.
— A no, to udaj się do Paliwody Domi-